Naturalne, pszczele kosmetyki.
Francuskie początki – opowiada Pani Nadia
Mój dziadek Franciszek na początku lat 20-tych XX wieku wyemigrował wraz z rodziną do pracy w kopalni do Francji. Licząc na lepsze warunki życia, osiedlili się w Marsylii, dzielnicy Gardan. Liczna Polonia stworzyła na miejscu swą ”małą ojczyznę”, w której działały zespoły artystyczne, szkoły, kościoły i sklepiki.
„Kto ma pszczoły ma świat wesoły”
Pomimo bardzo trudnych warunków życia, dziadek Franciszek zawsze dbał o zdrowie swojej rodziny. Założył małą, przydomową pasiekę. Miód z francuskich łąk był lekiem na wszystko. Dziadek mawiał „kto ma pszczoły ma świat wesoły”. Zamiast cukierków dzieci dostawały kawałek plastra miodu do żucia, mleko z miodem przy przeziębieniach, a smak przechowywanych w spiżarni pysznych, suszonych owoców w miodzie, wspominam do dziś. Nalewka propolisowa była lekiem na wszystkie dolegliwości i skaleczenia.
Mężczyźni sporządzali miód pitny, który był ich ulubionym trunkiem ku pokrzepieniu serc. Byliśmy zdrowi i wdzięczni otaczającej nas przyrodzie, która ratowała nas bezinteresownie wszystkim, czym mogła.
Lawenda i miód
W okolicy Marsylii dominował zbiór miodu lawendowego, którego wcześniej nie znał. Od jednego z zaprzyjaźnionych pszczelarzy dostał nawet cenny starodruk „Kompendium nauki pszczelarstwa ogrodowego” z 1784 roku z niezwykle ciekawymi rycinami i opisami.
Po wojnie wróciliśmy do ojczyzny, osiedlając się w ukochanych Soborzycach, gdzie dziadek założył małą pasiekę. Nigdy nie zapomnę zapachu pól i łąk okolicznych lasów. Zawsze ciekawił mnie świat flory i fauny. Dziadkowie wpoili mi, że ludzie są współzależni ze światem roślin i zwierząt.
„Kto ma pszczoły ma świat wesoły”
Pomimo bardzo trudnych warunków życia, dziadek Franciszek zawsze dbał o zdrowie swojej rodziny. Założył małą, przydomową pasiekę. Miód z francuskich łąk był lekiem na wszystko. Dziadek mawiał „kto ma pszczoły ma świat wesoły”. Zamiast cukierków dzieci dostawały kawałek plastra miodu do żucia, mleko z miodem przy przeziębieniach, a smak przechowywanych w spiżarni pysznych, suszonych owoców w miodzie, wspominam do dziś. Nalewka propolisowa była lekiem na wszystkie dolegliwości i skaleczenia.
Mężczyźni sporządzali miód pitny, który był ich ulubionym trunkiem ku pokrzepieniu serc. Byliśmy zdrowi i wdzięczni otaczającej nas przyrodzie, która ratowała nas bezinteresownie wszystkim, czym mogła.
Z miłości do pszczół – opowiada Pan Henryk
Moja rodzina pochodzi z wsi Panki pod Częstochową. Ojciec Józef zajmował się rolnictwem, lecz od zawsze jego dodatkowym zajęciem była hodowla pszczół. W tamtych czasach pszczelarze byli otoczeni głębokim szacunkiem, a sam miód w okresie wojny był używany również jako środek płatniczy. Dziadek opowiadał nam ciekawe historie o pszczołach. Mówił, że dobry pszczelarz „rozmawia” ze swoimi pszczołami, a historia pszczół jest starsza od historii człowieka. Jego celem było wzbudzenie w nas szacunku i miłości do pszczół. Porównywał ich pracę i zachowanie do ludzi. Mówił, że ul funkcjonuje jak zgodna rodzina.
„Jedna pszczoła bowiem jest niczym,
cząstką tak małą, że całkiem pozbawioną
znaczenia, natomiast razem z innymi
jest wszystkim.
Bo razem tworzą rodzinę”
Słowa te często porównywał z naszą rodziną.
Chorwacka inspiracja, polskie produkty – opowiadają Pani Nadia oraz Pan Henryk
W latach 80-tych wraz z dziećmi pojechaliśmy pierwszy raz do Chorwacji. Zakochaliśmy się w tym kraju i w ludziach. Podczas kolejnego zwiedzania Chorwacji, zauroczeni nieskazitelną i piękną przyrodą regionu Korana, zrodził się w nas pomysł utworzenia firmy produkującej kosmetyki na bazie produktów pszczelich.
Kielich Higiei, czyli odradzające się zdrowie
W 1993 roku założyliśmy firmę o nazwie Korana. W tym samym czasie zaprzyjaźniona graficzka w prezencie opracowała nam logo firmy, któremu wierni jesteśmy do dziś.
Początki – jak to zwykle bywa – były bardzo trudne. Budowaliśmy wszystko od podstaw, nie mając żadnego zaplecza. Startowaliśmy z niewielką liczbą produktów. Naszą pierwszą serią była seria „na bazie naturalnego wosku pszczelego”, której receptury były częściowo zaczerpnięte z ze starych zbiorów „Kompendium nauki i pszczelarstwa ogrodowego”. Ze względu na prośbę naszych stałych klientów i nasz sentyment do tych produktów, mimo ogromnej rewolucji w kosmetologii, receptury i nazwy tej serii zostały prawie nie zmienione.
W między czasie Nadia ukończyła studia na Wydziale Mikrobiologii Lekarskiej na Uniwersytecie Łódzkim i pogłębiając wiedzę o nowoczesnej kosmetologii, skończyła także studia podyplomowe z tej dziedziny na Politechnice Łódzkiej. Tworzenie receptur stało się jej pasją.